niedziela, 1 marca 2015

Rozdział 26

-Cicho! - syknąłem do Aleca.
Od rana polujemy na dorodnego jelenia i za każdym razem mój przyjaciel przypadkiem szturchał jakiś krzak gdzie siedział bażant, albo nadepnął na gniazdo os. Alec podniósł ręce w geście poddania i się wycofał. Widocznie też miał już dość tej zabawy w berka. Dzięki adrenalinie słyszałem szuranie kopyt o ziemie, każdy oddech, czy szum liści w koronach wysokich drzew. Lasy mieszane, to dosyć fajne łowisko. Można się skryć w bardzo wielu miejscach. Za drzewem, za kłodą, a nawet tak jak ta dziewczyna o tam, w krzakach. Dosyć trudno mi było połapać się kim ta dziewczyna jest, ale kiedy zajarzyłem, że to Alicja, wstałem i bezceremonialnie złapałem ją za kark i podniosłem. Aż dziw, że odrazu mi nie przyłożyła, choć widać po niej było, że bardzo miała na to ochotę.
- Co. Ty. Tu. U diabła. Robisz?! - wycedziłem z irytacją nie specjalnie przejmując się jeleniem, który najwyraźniej stwierdził, że nasze towarzystwo jest wątpliwej jakości i dał nogę.  Ta kobieta mnie chyba prześladuje.
- A tak sobie siedzę w krzaczkach  i patrzę na piękno życia jelenia - zakpiła i wyplątała się z mojej ręki. - A jak myślisz? To chyba jasne, że poluję. Mam Ci kupić książkę dla idiotów żebyś szybciej zaczął łączyć ze sobą fakty? - zapytała ironicznie.
- Obejdzie się - warknąłem. -  A tak się składa, że to był mój jeleń.
- Tak? A gdzie był podpisany?
- Tropiłem do od samego rana - zauważyłem.
- Widać jesteś słabym tropicielem - kpiła dalej.
Poczułem zalewającą mnie furię. Nikt się jeszcze do mnie tak nie odzywał. Mimo wszystko nadal jestem bogiem. Wprawdzie nie będąc na Olimpie, moje słowo ma mniejszą wagę, ale nadal nim jestem i należy mi się szacunek. A ona na za wiele sobie pozwoliła. Zmieniłem się w cień i w ułamek sekundy znalazłem się przy niej. Złapałem ją za szyję i przycisnąłem do drzewa.
- Nie waż się więcej tak do mnie mówić - wysyczałem. - Jestem synem Hekate i Tanatosa, bogiem, a ty zwykłą Obdarowaną. Taką samą jak setki innych,
Uśmiechnęła się krzywo.
- Musisz powoływać się na pozycją swoich rodziców Książę Ciemności? - wysapała ostatkiem tchu.
Poczułem zaciskające się na moich ramionach czyjeś ręce i szarpnięcie do tyłu. Między mną a Alicją stał ten demon, a parę metrów dalej jej brat.
- Nie podchodź do niej - powiedział sucho.
Wtedy coś we mnie pękło. Miałem tego już powyżej uszu. Zimna jak Lodowa Księżniczka. Dlaczego ona nie może mi dać spokoju. Żałuję tego co się stało, ale dlaczego się na mnie w taki okrutny sposób mści?!
- O Bogowie, Alicjo! - krzyknąłem wyrzucając ręce w górę i robiąc kilka energicznych kroków w tył. - Czy ty na prawdę na wszystko patrzysz przez pryzmat tego co było między nami?!
- Żeby coś było uczucie musi być obustronne - odkrzyknęła i odepchnęła na bok Willa, który się potknął i z głośną wiązką przekleństw wylądował w liściach i jeżynach. Ale Alicja nie zwróciła na to uwagi.
- I było!
- Jasne! Szczególnie wtedy gdy całowałeś się z tamtą syreną - w jej ustach brzmiało to tak jakbym zabił szczeniakom matkę.
- To przez urok. Zaczarowała mnie - poczułem dziwną chęć bronienia się, chociaż nawet nie byliśmy razem i nie musiałem się jej z niczego tłumaczyć. Po chwili zastanowienia, zwaliłem to na chęć bronienia dumy. - Po za tym, jak widać już się po mnie pocieszyłaś - wskazałem ręką Wilia, który parsknął śmiechem i z pomocą rechoczącego Oskara wstał.
- Will jest gejem - odparowała a mnie wmurowało w ziemię. W takim razie, po kiego grzyba za nią łazi? - A tak jakbyś nie zauważył, Oskar to mój brat, a ja nie mam zapędów kazirodczych - znowu zaczęła kpić.
- Ta, domyśliłem się - rzuciłem zerkając na wytatuowane ręce elfa i dziewczyny.
- Czyli jednak książka nie będzie potrzebna?
- O nie, nie, nie! - zawołał Will. - Ta rozmowa niebezpiecznie spada na nudne tematy. Może lepiej wróćmy do kłótni kochanków?
- A odwal się Strażniku - burknęła zaczerwieniona Alicja (ale nie nie zaprzeczyła!). Strażniku? O co chodzi? - Doszliśmy do zaskakujący wniosków. Dowiedzieliśmy się, że Książę Ciemności nie potrzebuje książeczki dla debili. - zmieniła temat. - Dobra idziemy dalej.
- Zapolujesz z nami? - zapytał mnie Will rzucając złośliwe spojrzenie w stronę Obdarowanej.
- Myślę, że sobie poradzimy bez takiego beznadziejnego myśliwego - wtrąciła Alicja.
-Bardzo chętnie z wami pójdziemy - powiedział męski głos za mną.
Rzuciłem Alecowi wściekłe spojrzenie, a on w odpowiedzi uśmiechnął się tak niewinnie, jak baranek w Wigilię. Doskonale wiedział, że ja mam dokładnie taką samą ochotę przebywać z tą babą jak iść na ścięcie.
- Co wy się zmówiliście, czy co?! - krzyknąłem z irytacją i sprawdziłem gdzie pobiegł jeleń. Wstałem i ruszyłem w drogę. Nie słyszałem kroków innych więc, nie oglądając się za siebie burknąłem - Idziecie czy nie?  
Faceci bezczelnie zarechotali, ale poszli. Alicja coś do nich fuknęła. Mnie nie obchodziło co. Liczyły się jedynie ślady. Nie obchodziło mnie nawet to, że obok mnie idzie kobieta którą kochałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz