Nie bardzo chciało mi się wstawać.
-Kolejny nowy dzień.- mruknęłam do siebie pokrzepiająco. Nudziło mnie moje życie. Każdy dzień był taki sam.
Otworzyłam leniwie oczy. Coś mi tu nie gra, pomyślałam podejrzliwie. Otworzyłam szerzej oczy. Tak na wszelki wypadek nie podniosłam głowy. A nóż, widelec, łyżka, może mnie porwali i jak zobaczą, że się obudziłam zaczną mnie torturować, by wydobyć ze mnie jakieś tajne informacje. Oczywiście nie wzięłam pod uwagę, że ja nic ciekawego nie wiedziałam. Jednak wszystko jest możliwe, prawda?! Faktem przeczącym temu, że mnie porwali było to, że komnata była Bardzo bogato umeblowana. Gwałtownie wstałam. Przyjęłam bojową pozycję i czekałam. Choć to nie było proste bo moje ramiona i plecy pokrywały bardzo długie i bolące strupy od uderzeń batem. Może nie jestem jakiś mistrzem walki, ale parę razy przyłożyłam jakiemuś pijakowi. Dla pewności chwyciłam poduszkę. Może nie zrobię nią jakiś trwałych dowodów mego męstwa, ale ogłuszę moich porywaczy i zdążę uciec, a potem... Układanie planu ucieczki przerwało mi pukanie w białe drzwi. Nie odpowiedziałam w nadziei, że porywacz pomyśli, że jeszcze śpię i sobie pójdzie. Nie poszedł. Do mojego pokoju weszła... pokojówka. Ze szczerym, nie ukrywanym zdziwieniem zlustrowała moje jestestwo. Może nie wyglądałam jakoś specjalnie groźnie, ale nie wolno lekceważyć przeciwnika!
- Gdzie ja jestem? - zapytałam powoli.
- W komnacie naszego miłościwego króla Markusa III - odparła.
Niemal całe królestwo kochało naszego obecnego władcę. Z resztą, kto by mnie kochał człowieka który diametralnie zmienił warunki życia plebsu, w tym mnie, na lepsze? Jednak są ludzie którym się nie podobają zmiany. Łatwo wydedukować, że to szlachta. Arystokracja twierdzi, że król nas rozpuścił i żyjemy nie przestrzegając prawa, choć prawda jest taka, że nie podoba im się to, że chłopi choć odrobinkę zbliżą się do poziomu ich życia. Czysty egoizm. Nie podoba im się także to, że król sprzedał kosztowne niepotrzebne meble, ze swojego pokoju i za pieniądze z nich, wynajął kilku mnichów, by uczyli biedotę czytać i pisać.
- Aaa... czeeemuu? - dopytywałam dalej, a moja podejrzliwość spadła do poziomu zero, albo i nawet mniej. W jego pałacu nic mi nie grozi. Czasami mam wrażenie, że tu mnie nawet komar nie dopadnie, bo strażnicy go zabiją.
- To przez tego poborcę podatków, Ferguna. On panienkę dotkliwie pobił batem i nasz miłościwy król, kazał go zabrać do lochu, a panience oczyścić rany i przebrać - odparła i wskazała na niebieską suknię leżącą na bogato zdobionej komodzie.
- Że to dla mnie?
- Tak.
Podeszłam do ubrania i dotknęłam żeby sprawdzić z jakiego materiału jest zrobiona. Ot, tak z czystej ciekawości. Jedwab, stwierdziłam bez wahania. Suknia była prosta, miała dobry szew i ornament pod biustem. Była bardzo ładna. Oszacowałam w głowie wartość sukni. Dobre dwa złote i z dwadzieścia rojali. Czyli król na mnie nie oszczędza. A może to był ich plan?
- Chcesz mnie przekupić? - zapytałam podejrzliwie mrużąc oczy. Pokojówka otworzyła szeroko oczy ze zdumienia.
- Ależ oczywiście, że nie! - zawołała.
Patrząt w te jej duże niewinne oczy uznałam, że... jej nie wierzę, ale dobra. Nie muszę jej ufać. Teraz trzeba będzie po prostu podziękować i wyjść.
- Bardzo dziękuję za opiekę, ale moja rodzina sobie nie poradzi beze mnie i muszę wracać. Przekaż królowi pozdrowienia i podziękowania - powiedziałam.
Dziewczyna zamarła, zszokowana moją bezczelnością i zupełnym brakiem taktu i kultury. No co? Ja nie miałam wykształcenia tych panienek z Domów. Domami, nazywa się rody arystokracji. Oczywiście biedota, nazywana bylcami, nazywa je trochę inaczej... a tak konkretnie to Budami.
- Ale król prosił by panienka przyszła na rozprawę. Jest pani świadkiem przeciw Fergunowi - jęknęła.
A to zmienia postać rzeczy. Żeby tego psa zrzucić z jego stołka to jestem gotowa chwilkę zostać.
- No dobrze, łaskawie zostanę te pół godziny - odparłam z całą godnością na jaką mnie było stać. Czyli niewielką. Bo w końcu ide godności potrafi z siebie wykrzesać dziewczyna z bond włosami tylko w piżamie?
W każdym bądź razie, ubrałam się i wyszłam zapewniając pokojówkę (bądź porywacza), że wiem gdzie iść. Kłamała. Nie miałam zielonego pojęcia gdzie iść. Ale dobra, w końcu pałac to nie labirynt nie?
~~~~
Krótkie, późno i z bólem głowy :P
Wszystkiego naj. w Nowym Roku ;**
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz