[skrócony] Wstęp do księgi ,,Sądy i porady dla Bogów'':
Drogi Czytelniku
Domyślam się, że jeśli sięgasz po tę księgę to albo zaspokajasz ciekawość, albo toczysz poważną wojnę na pewien temat w duszy. Jeśli jest inaczej, odłóż ten rękopis i znajdź sobie inną spokojną lekturę. Ta księga nie ma na celu rozwiania Twoich wątpliwości, ani nie da Ci oczywistych odpowiedzi na zadane pytanie. Jedynie nakieruje Twój tok myślenia na odpowiednią drogę, drogę ku odpowiedzi.
Pewnie się domyślasz, że wiele rzeczy, nie jest takich łatwych na jakie się wydaje?
Tak samo jest z Sądem Bożym. Prawie w każdym sądzie są pomyłki, fałszywe dowody, łapówki. W moim zaklęciu nie znajdziecie tych dwóch ostatnich, ale to pierwsze jest bardzo prawdopodobne. Jak napisałem, nie ono nie da wam oczywistych, jednoznacznych odpowiedzi. Więc, co jeśli źle zinterpretujesz to czego się dowiesz? Co jeśli złą drogę obierzesz?
,,Co jeśli...'', dziwne słowa, nieprawdaż? Pozwalają nam zobaczyć najgorsze wersje danej rzeczywistości, ale zarazem dzięki nim możemy ustrzec się przed rozczarowaniem w razie spełnienia najgorszej z nich. Ale jest jeden haczyk, a mianowicie - często (zbyt często, niestety) wpędzają daną osobę w panikę. Dlatego nie gdybajmy, nie dajmy się zwariować i przejdźmy do historii powstania tego zaklęcia.
Mojego zaklęcia.
Mojego dziecka.
Chcecie bajki? Oto bajka, z tą różnicą, że nie kończy się szczęśliwym życiem bohaterów, ani nie jest zmyślona.
Jako wieloletni czarownik, oraz student kilkunastu bibliotek, oczywiście zauważyłem, że Bogowie Olimpijscy coraz częściej popełniają błędy, które niemal zawsze odbijają się na ich wiernych wyznawcach i nie tylko. Po co Wielki Zeus pokłócił się z bogiem piorunów? I to o taką błahą sprawę jak czyja żona jest piękniejsza! Po co Mocny Ares pobił się z jednym z pomniejszych bogów, który akurat miał wielu popleczników? Zostało udowodnione, że Ares oszukiwał, i łgał niczym pies. To stawało się nie do pomyślenia. Postanowiłem temu zaradzić. Zacząłem pracować nad specjalnym czarem, który miał służyć za Wagę w sprawie boskich sporów. Po wielu zarwanych nocach i pracowitych dniach mój umysł zaczęła przykrywać mgła szaleństwa. Może to zaklęcie nie powinno zostać stworzone? Nie wiem do dziś. Udało mi się skonstruować takie zaklęcie i to przypieczętowało moją zgubę, ale do tego dojdziemy za moment. Wiedziałem, że nie będzie można dzięki niemu rozstrzygać spraw wagi urody pięknych bogiń. Materiały potrzebne do jej stworzenia były zbyt cenne. Tylko ja, młody głupiec, niepoczytalny szaleniec, o tym nie myślałem, a możliwe, że nawet nie wiedziałem. Do stworzenia Wagi Dobra i Zła, potrzebna była czysta księga, nie zapisana, oraz ktoś o najczystszym sercu. Ktoś kto nie boi się wyrażać swojego zdania, nie jest uprzedzony i jest najsprawiedliwszy. Trudno było kogoś takiego znaleźć, ale ja znalazłem. To była moja córka. Nelka, która nie skończyła jeszcze dobrze dziesięciu wiosen. [...] By księga Sprawiedliwości mogła zadziałać, trzeba było duszę danej osoby zakląć, uwięzić, przywiązać do papierowej księgi na zawsze. [...] Ha! Gdybym mógł cofnąć czas... Na pewno bym tego nie zrobił. Na pewno nie zabiłbym mojej ukochanej Nelki. Pamiętam co mi powiedziała gdy ją przywiązałem do stołu ofiarnego. ,,Tatusiu kocham cię''. Ale ja i tak to zrobiłem. Uwięziłem moją córeczkę w tej księdze. Mówiłem, że to dla ludzkości. Mówiłem, że chcę uratować tysiące, za jedną duszę. Dziś wiem, że to była żądza sławy. Rozsławiłem tą księgę i uświadomiłem sobie co zrobiłem. Wyrzuty sumienia doprowadziły mnie do grobu. Położyły się obok szepcąc mi do ucha ,,zabiłeś ją''.
Tak, zabiłem ją. W imię czego? W imię sławy. Dziś moje imię jest nieznane nikomu. I dobrze, niech nikt nie popełni mego błędu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz