niedziela, 19 lipca 2015

Rozdział 45

Gdy się obudziłam, nie do końca wiedziałam co mam robić. Znaczy się, nie o to chodzi, że nie miałam nic do roboty, tylko że miałam za dużo do roboty i nie wiedziałam w co najpierw ręce włożyć. Gdy tak rozmyślałam, co mam zrobić, przypomniałam sobie jednym bardzo ważnym fakcie z mojego życia. A mianowicie - Księga. Ta co ją ukr... to jest, pożyczyłam z biblioteki. Zapomniałam o niej na śmierć. 
Wyciągnęłam ją i otworzyłam. Pominęłam od razu pierwszą stronę zawierającą ostrzeżenie i sposób powstania księgi. Nie potrzebuję wskazania mi drogi, tylko wskazówkę jak mam tą drogę wybrać. 

Jak korzystać z Wagi Dobra i Zła.
Drogi Użytkowniku, skoro to czytasz, to znaczy, że jednak zdecydowałeś się zaczerpnąć rady. W takim wypadku, nie pozostaje mi nic innego jak powiedzieć Ci jak z tej przeklętej księgi korzystać. Lecz najpierw Cię ponownie ostrzegę: w magii nie ma nic za darmo. Tu cena jest chyba niezbyt wygórowana - za każdą literę, linię lub cokolwiek innego uwiecznionego w tej Księdze płaci się własną mocą, a co za tym idzie również własnymi siłami. Może już zauważyłeś, że dalsze strony są puste. Oznacza to, że masz tyle stron, na opowiedzenie mi o swoim problemie i ja mam resztę miejsca na odpowiedź. Możesz pisać dowolnym atramentem i narzędziem. Nawet krwią. 
Jest jeszcze jeden sposób. Możesz wywołać mojego i mojej córki dusze z tej księgi. To wymaga dużo większej ilości magii, ale jest możliwe. Należy napisać własną krwią ,,egredientur'' na stronie. 
Księga jest połączeniem różnych zaklęć, a Twoja krew sprawi, że od razu będziemy wiedzieć w czym leży problem. 
To wszystko co chcę Ci przekazać. Teraz sam zadecyduj jak się z nami połączysz. 

Pióra ani niczego takiego nie miałam, więc pozostała mi tylko jedna opcja.  Rozglądnęłam się, na wezgłowiu mojego łóżka był zawieszony mój ekwipunek. Wyciągnęłam szybko nóż przecięłam sobie palec i napisałam wymagane słowo. 
Przede mną pojawiły się dwie człekopodobne postacie. Nie było widocznych rysów twarzy. Tylko podstawowe części ciała, takie jak na przykład nos, czy ręce.

,,Witaj'' - powiedziały jednocześnie duchy w moim umyśle. 
Ukłoniłam się.
- Witajcie i bądźcie pozdrowieni - opowiedziałam grzecznie.

- Twój problem nie jest tylko natury fizycznej, czyli braku doświadczenia w dziedzinie walki z bogami. Twój główny problem, to miłość jaką darzysz swojego brata. 
- To prawda, nie jestem w stanie zabić go z zimną krwią.
- Nie musisz tego robić. Wiele istot czuje rozpacz gdy kogoś zabijają, mimo tego, że śmierć jest zupełnie naturalną rzeczą, nawet dla bogów.
- Tylko... ja nie jestem pewna, czy Uranos zrobił na tyle dużo złego, że konieczne jest zabicie go. Czy jest inny sposób, by go unieszkodliwić nie robiąc mu przy tym krzywdy? 
- Jest. 
- Gdzie mam go szukać? 
- Są tysiące zaklęć. Kilka z nich, sprawi, że twój problem będzie rozwiązany.
 Mam nadzieję, że to nie zawistuje mojego końca.
 - Czy znajdę je w bibliotece w Czerwonej Róży.
- Tak.
Przypomniałam sobie metaforę o drodze. Jeśli się zapytam o konkretne zaklęcie, to pewnie będę tego żałować. Ukłoniłam się ponownie. Nie potrzebowałam więcej informacji.
- Dziękuję wam za pomoc. 
I duchy znikły. A ja poczułam, że połowa mojej mocy znikła.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz