niedziela, 10 maja 2015

Rozdział 36

Następnym ważnym uczuciem była przyjaźń.
Po wyczerpującym treningu Will padł na łóżko i przymknął oczy z wyczerpania. Całe plecy go piekielnie bolały. Wilk biczował je bardzo dokładnie i skrupulatnie. Chłopak wziął głęboki wdech, krzywiąc się z bólu. Normalny człowiek by takiego czegoś nie przeżył, z kolei normalny demon by leżał kilka godzin nieprzytomny, ale wylizałby się. Will nie dość, że nie stracił przytomności, to jeszcze doczłapał się do swojego siennika. I to bynajmniej nie dlatego, że był jakiś wyjątkowy, tylko z czystego uporu. Will był uparty jak diabli i równie dumny. A jeśli ktoś raz pokarze, że jest silny, to wszyscy będą tak uważać i to wykorzystywać.
 Nagle zobaczył obok siebie dziewczęcą twarz. Drgnął i już miał się zerwać do obrony myśląc, że to kolejny test Wilka, ale zobaczył jak dziewczyna wyjmuje puder odkażający, bandaże i inne tego typu sprzęty. Uspokoił się i podniósł.
Will rzadko widywał kobiety, toteż z zafascynowaniem przyglądał się delikatnej istocie przed nim. Wyglądała, przynajmniej według niego, dosyć dziwnie. Była drobna, miała małe piersi, i delikatnie zaokrąglone biodra. Will nie rozumiał po co im były te cechy, więc zapytał. Dziewczyna roześmiała się serdecznie, a Will zmarszczył brwi. Była jeszcze jedna rzecz, której nie rozumiał u kobiet. Ich charakteru.
- Kości tworzące biodra to miednica, u kobiet jest ona rozszerzona. W miednicy układają się dzieci i tam rosną. Po kilku miesiącach kobiety je rodzą. Piersi są nam potrzebne by je wykarmić - wyjaśniła.
- A po co ludziom dzieci? - zapytał z ciekawością.
Will został nauczony, że demony są stworzone z mocy i z niej powstają. Więc to jak rozmnażają się ludzie było dla niego szalenie ciekawe i interesujące.
- Dziecko dla rodzica jest całym światem. Zrozumiesz to dopiero gdy sam będziesz je miał.
- Nie będę miał dziecka.
Spojrzała na niego ze szczerym zdziwieniem.
- Dlaczego?
- Będzie łatwym celem dla moich wrogów. Przez miłość do niego będę słaby i podatny na ataki.
- Mój drogi Willu na pewno kiedyś się zakochasz, a może nawet będziesz chciał mieć dziecko. Ale cokolwiek byś nie zrobił, kiedyś będziesz kochał i wtedy dowiesz się, jaka to radość mieć kogo móc obdarzyć tym uczuciem. A gdy już taką osobę znajdziesz, to będziesz robił absolutnie wszystko żeby ją ochronić.
Will milczał. Zauważył, że medyczka jest osobą inteligentną i mądrą, więc ich znajomość może okazać się interesująca, dlatego postanowił nie drążyć tematu w którym i tak nie miał za dużo doświadczenia.
I mniej więcej tak zaczęła się ich przyjaźń, która dzięki ciężkiej ręki Wilka rozwijała się kwitnąco.
Lecz mimo tego, że William był o niebo szczęśliwszy niż kilka lat wcześniej, jedna rzecz mu bardzo doskwierała. A mianowicie to, że jego przyjaciółka bardzo często przychodziła cała poobijana. Chłopak często zastanawiał się dlaczego ludzie nie porzucą pracy u jego trenera. On ich traktował jak rzeczy. A nawet gorzej, człowiek z czasem się przyzwyczaja się do swoich rzeczy, a on nie. On je niszczył. Kobiety hańbił wbrew ich woli, mężczyzna okaleczał. Dzieci zmieniał w dziwki, albo bezmózgich żołnierzy, całkowicie podporządkowanych przywódcy. Wszyscy modlą się o śmierć. O szybką bezbolesną śmierć. Wilk był znawcą w dziedzinie tortur, więc jak wielu katów, uwielbiał zadawać innym ból. Jednak mimo ogromu jego wad, jego mistrz ma jedną zaletę: jest zabójczo skuteczny w tym co robi. Tworzy wojsko niemal idealne. Żołnierze nigdy nie kwestionują decyzji dowódcy, choćby ich skazywała na pewny zgon, są bezlitośni i dobrze wyszkoleni we wszystkich dziedzinach walki. Mają tylko jedną wadę: są śmiertelni, czyli da się ich zabić, choć z niemałym wysiłkiem.
Ludzki umysł i ciało wbrew pozorom jest bardzo wytrzymałe. Człowiek o silnej woli jest w stanie dużo znieść. A w szczególności jeśli jest szansa na ucieczkę i normalne życie.
,,Twierdza'' Wilka miała tylko jedną osłonę. Sęk w tym, że to była obrona magiczna - samonaprowadzające się kusze. W każdym oknie strzelniczym była jedna z tych zabójczych broni. Niechybające, bezlitosne bełty. Broń doskonała.
Po jakimś czasie, zamiast medyczki, zaczął do niego przychodzić medyk. Will był zdziwiony i smutny. Nie rozumiał o co chodzi, ponieważ jego medyczka była  naprawdę dobra w swoim fachu. Potrafiła go postawić na nogi nawet po dniach w których Wilka miał na prawdę paskudny humor, w czterdzieści osiem godzin. Nie żeby młody demon miał coś przeciwko temu medykowi , ale nawet gdy jego mistrz miał dobre dni, leczenie go zajmowało trzy dni, a przy tym nigdy się nie odzywał. Było to przeciwieństwem dziewczyny która potrafiła opowiadać jak prawdziwy bajarz. Will raz nazwał ją ,,srebrnymi strunami głosowymi'' , ale później zgodni stwierdzili, że  ta nazwa jest zbyt przyziemna i mienili na ,,srebrne usta''. A mało kto wie, że srebro to metal piękniejszy i rzadszy od złota.
Jednak, jak to mówią ,,zło nigdy nie śpi'', albo ,,nic nie może wiecznie trwać''. Medyk w końcu będąc przyciśniętym do ściany (dosłownie) wyśpiewał wszystko jak na spowiedzi. Wilk kazał pojmać medyczkę, oskarżoną o spisek. Łatwo pewnie się już domyślić co stało się dalej. Will ruszył do gabinetu trenera. Chłopak był zły. Straż zabił bez mrugnięcia okiem. W końcu tak go szkolono. Otworzył drzwi i...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz