No i zostałem sam w kuchni. Alicja wyszła, Will się ulotnił, a zaraz po nim Oskar uznał, że musi gdzieś wyjść. W sumie ciekawe z nich wszystkich jest towarzystwo. Demon, wariatka nieznanego pochodzenia i młodociany elf. Parsknąłem i poszedłem zrobić sobie kolejną herbatę. Po chwili siedziałem na krześle z kubkiem gorącego naparu. Najbardziej intrygującą postacią był Will. Kim on właściwie jest? Skąd się wziął? Pewnym jest to, że z własnej woli to on tu nie jest. Czyli albo mu kazał tu być jego Pan, albo ma w tym ukryty interes. Co do tego drugiego nie jestem przekonany, a co do pierwszego... to jest to zdecydowanie najprawdopodobniejsza opcja.
Zatopiony w rozmyślaniach, nawet nie zauważyłem, że Alicja weszła do kuchni. Spojrzałem na nią pytająco.
Przestąpiła niepewnie z nogi na nogę.
- Co powiesz na spacer? - zapytała ku mojemu zaskoczeniu.
Zastanowiłem się chwilę i spojrzałem na nią podejrzliwie. Normalnie to bym pomyślał, że zwyczajnie chce się ze mną przejść, ale z nią, to nic nie jest pewne.
- Czemu nie. Dzień jest taki piękny - rzuciłem wesoło i zerwałem się z krzesła.
I poszliśmy. Maszerowaliśmy w ciszy. Mi ona odpowiadała. Jej pewnie też, bo nic nie robiła by ją zakłócić. Nagle Alicja stanęła jak skamieniała z wyrazem całkowitego zaskoczenia na twarzy.
- Co się stało?
- Czy-czy oczekujemy ataku? - wydukała.
Zmarszczyłem brwi.
- Nie.
Spojrzałem w stronę w którą ona patrzyła i mnie też zamurowało. Z lasu równiutko wypaszerowały dwa pułki elfów.
- Co jest? Alicjo mam nadzieję, że to ty ich zaprosiłaś? - upewniłem się.
Spojrzała na mnie jak na idiotę.
- Zgłupiałeś już do reszty? - zapytała z zdenerwowaniem. - Po co miałabym to niby robić?
- A nie wiem, ale wtedy byłby jakiś powód dla którego przybyła tu ta armia.
Z duszą na ramieniu ruszyliśmy ku elfom. Mi też się udzieliło zdenerwowanie Alicji. Armia liczyła około setki osób, ale byłem pewien, że w lesie jeszcze jest jedna setka. Elfy zawsze mają w razie czego gotową zasadzkę, a zarazem drogę ewentualnej ucieczki. I tu się pojawia problem. Nie wiem jakie są ich intencje i cele, więc nie wiem co mam robić. Wołać do broni, czy co? W każdym bądź razie, zaraz pewnie się dowiem. Pozostaje tylko kwestia, czy dowiem się uciekając przed strzałami, czy ściskając rękę dowódcy?
__
Przepraszam, że krótko, ale mam grypę żołądkową, mam pękniętą kość, oraz niedawno wróciłam z dalekiej wycieczki i moje ciało i umysł się jeszcze nie przystosowały.
Swoją drogą, cieszycie się z powrotu do Alicji i Arona? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz